Hello! :)
Wróciłam z wycieczką, co prawda nie do końca w całości, ale jestem! :)
Zacznijmy od początku, jak to ja, kaleka, musiałam coś odwalić. Otóż drugiego dnia wycieczki idąc szlakiem w górach skręciłam sobie kostkę (skręcenie I stopnia). Ale to nie koniec moich "przygód". Żeby było ciekawiej ze szlaku zabrał mnie helikopter! Taaak, nie ma co - jak pierwsza kontuzja to od razu "po królewsku". Także mam już zaliczony lot helikopterem. Żeby było jeszcze ciekawiej - stało się to na Słowacji, inny język - ale starałam się ich słuchać uważnie. Jakoś dałam radę i po 2h byłam gotowa do wyjścia :)
Jest teraz takie powiedzenie: "Lot helikopterem za 2 euro" :D - tak tylko tyle mnie to wyniosło, a to dzięki temu, że mieliśmy wykupione świetne ubezpieczenie oraz posiadałam EKUZ.
Kolejne dni minęły mi na mniejszym zwiedzaniu niż innym. Dla mnie najważniejsze jest to, że wyjazd został mi zaliczony i nie muszę się z nim ponownie męczyć.
Jak widać pozostało mi już tylko 60 dni do wyjazdu! :) Boże jak ten czas szybko leci...
A co u Was słychać?
Pozdrawiam,
Marta xx
Ale przygoda, chciałabym kiedyś polecieć helikopterem!
OdpowiedzUsuńMi zostało 19 dni, nie mam biletu, nie mam nic właściwie, a mój host co raz molestuje mnie mejlowo czy już wszystko gotowe. Nie żeby nie podobał mi się jego entuzjazm, ale chyba niedługo zacznę trochę panikować. Tak troszeczkę. ;)
Mówię - u mnie to tak zawsze, to pierwsza moja taka kontuzja to od razu po królewsku :D
UsuńJa mam bilet, ale reszta w rozsypce. Dopiero wróciłam z wycieczki, przede mną jeszcze jeden egzamin. Ale myślę, że w następnym tygodniu zacznę sobie spisywać powoli co muszę zrobić przed wyjazdem, co koniecznie zabrać, itd.
Przed wycieczką kupiłam sobie torebkę do samolotu, bo w Ryanair można mieć oprócz bagażu podręcznego jeszcze małą torebkę :)
Dobrze, że host się interesuje :) Nie panikuj, dasz radę to wszystko ogarnąć. W jeden wieczór znajdziesz bilet :)