niedziela, 6 grudnia 2015
Jestem w Polsce...
Długo zastanawiałam się, czy napisać ten post.
7 listopada obchodziłam moje 24 urodziny. Chociaż powiedzenie, że obchodziłam to o wiele za dużo. W piątek 6 listopada po obiedzie z chłopcami postanowiłam opróżnić kosz w kuchni. Wracając do środka do domu tak niefortunnie się poślizgnęłam, że kostka wywinęła mi się na zewnątrz i potem do wewnątrz. Myślałam, że to tylko skręcona kostka. Doczołagałam się do kuchni i zawołałam chłopców. Jeden z nich dał mi lód, drugi zadzwonił do hosta, który akurat był jakieś 300 metrów od domu. Host dał mi kolejny lód, pomógł usiąść na krześle. Dał mi też silne tabletki przeciwbólowe - a dokładniej potrójną dawkę niż powinno się dawać (przez pomyłkę, nie wiedział dokładnie co to za tabletki). Właśnie dlatego zawiózł mnie do szpitala. W szpitalu okazało się, że to nie skręcenia a złamanie dwukostkowe.
Dla mnie to był szok. Zostałam poinformowana, że jako złamania są na dwóch stabilizacyjnych kościach i jedno z nich jest dosyć brzydkie to muszę mieć operację - otwarte nastawienie i stablizację wewnętrzną. Zostałam w szpitalu na 3 noce.
Roztrzęsiona po wizycie lekarzy napisałam o operacji do hosta, który przyjechał mnie wesprzeć o północy. Byłam w kiepskim stanie psychicznym. Oprócz martwienia się o zdrowie, o moją pierwszą w życiu operację martwiłam się głównie jak sobie moja host rodzinka poradzi. Hostka napisała, że mam się nie przejmować, że cały czas jestem ich au pair, członkiem rodziny. Całą noc nie spałam tylko płakałam. O 6 rano zadzwoniłam do rodziców i powiedziałam co się stało. To był pierwszy moment, kiedy wolałabym być w Polsce z rodziną i przyjaciółmi. Na moje urodziny dostałam jako prezent operację... Najlepsze urodziny! Operacja przebiegła pomyślnie. W ten sam dzień odwiedziła mnie cała moja host rodzinka w szpitalu z tortem urodzinowym. Wpadła też moja przyjaciółka Magda, której serdecznie z całego serca dziękuję za opiekę. Jesteś kochana!
Ze szpitala zostałam wypisana w poniedziałek 9 listopada wieczorem. Pierwszy tydzień spędziłam głównie w łóżku w pozycji leżącej. Dostawałam śniadanie, lunch i obiad do łóżka. Wyprawa do toalety na początku zajmowała mi pół godziny potem to 5-10 minut. Trudnością były schody (tak tak mam schody do łazienki - 6 stopni w dół i potem 2 stopnie do łazienki). W drugim tygodniu odżyłam. Wybierałam się już na dół, do kuchni. Spędzałam czas z chłopcami na siedząco. Miałam nawet babysittingi.
Zapomniałam wspomnieć, że na nodze miałam gips i nie mogłam na niej stawać. Mam za to chłopaka a nawet dwóch: Stefan i Damon :D moje kule.
Jestem w Polsce - wspólnie z Hostką stwierdziłyśmy, że lepiej dla mojego zdrowia jest wrócić do Polski i wyzdrowieć w otoczeniu rodziny. Wracam do Anglii w styczniu. Rodzinka cały czas mówi, że miejsce na mnie czeka i nikt mnie nie zastąpi - tym mam się nie denerwować. Po prostu będąc w Polsce zawsze ktoś jest w domu a w UK większość dnia byłam sama i już w depresję wpadałam. Trochę odżyłam w domu z rodziną.
Za operację, pobyt w szpitalu, tonę leków i każdą wizytę u lekarza ortopedy nie płaciłam nic na szczęście. Po sprawdzeniu dokumentów i tego, że mam umowę o pracę w szkole mój NIN pokrył całość. Pani z NHS napisała, że mam pełne prawo do leczenia się w szpitalu w UK.
Chciałabym napisać, że jestem pod wrażeniem opieki zdrowotnej w Anglii. Każdy z lekarzy przyszedł się ze mną przywitać, każdy złożył mi życzenia urodzinowe. Byli bardzo pomocni. Dostałam pokój jednoosobowy z plazmą, dużym oknem i łazienką. Nie robili problemu przy wypisie jak powiedziałam, że o 17:00 nie ma mnie kto odebrać, mogłam zostać jak długo potrzebowałam.
Moja host rodzinka była i jest wielkim wsparciem. Pomagali mi kiedy tego potrzebowałam, pytali się cały czas czy czegoś potrzebuję. Czasem czułam się dziwnie i wtedy właśnie zauważyłam też, że rodzina na prawdę mnie potrzebuje.
Także teraz siedzę sobie w Polsce od 25 listopada. Czas bardzo szybko leci. Minął już miesiąc od "małego wypadku". Chłopcy piszą do mnie, że tęsknią. Odliczają czas do mojego powrotu. Sama tęsknię za moim życiem w Anglii. Tęsknię za dzieciakami z pracy i za byciem zajętą cały czas. Nie mogę się doczekać jak do tego wrócę.
Pozdrawiam
Marta xx (i moja noga)
środa, 28 października 2015
Pracowity tydzień
Ufff przeżyłam!
W poprzednim tygodniu (od soboty 17/10 do niedzieli 25/10) byłam sama z chłopcami w domu. Jedyny czas jaki dla siebie miałam to było spanie.
O wyjeździe hostów wiedziałam już od kwietnia. Więc to nie było coś z dnia na dzień i hostka zapytała mi się dużo wcześniej czy pasuje mi, żebym była z chłopcami i poprzednią au pair. Dostałam dodatkowo 100 funtów za ten tydzień. Natomiast od poniedziałku rozpoczęłam mój płatny tygodniowy urlop.
W poprzednim tygodniu (od soboty 17/10 do niedzieli 25/10) byłam sama z chłopcami w domu. Jedyny czas jaki dla siebie miałam to było spanie.
Moi hości wybrali się na Sri Lankę odwiedzić najlepszego przyjaciela mojego hosta. Ze względu na to, że mój namłodszy chłopczyk miał wolne (half term - 2 tygodnie), a ja miałam moje kursy i pracę w szkole, przyjechała pomóc mi poprzednia au pair.
O wyjeździe hostów wiedziałam już od kwietnia. Więc to nie było coś z dnia na dzień i hostka zapytała mi się dużo wcześniej czy pasuje mi, żebym była z chłopcami i poprzednią au pair. Dostałam dodatkowo 100 funtów za ten tydzień. Natomiast od poniedziałku rozpoczęłam mój płatny tygodniowy urlop.
Dodatkowo w poniedziałek 19/10 pracowałam dłużej w szkole, bo Teaching Assistant w drugiej klasie najmłodszych dzieci była chora i poproszono mnie o zostanie i pomoc, oczywiście zapłacą mi za to. We wtorek dostałam telefon z biura czy mogłabym przyjść na zastępstwo na cały tydzień do szkoły, na co się zgodziłam. Także jak wychodziłam o 8:20 rano z domu to z powrotem byłam o 15:45.
Najmłodszym chłopcem zajmowała się poprzednia au pair. Pozostali chłopcy nadal chodzili do szkoły. Starałam się, żeby ona też miała wolne. Więc czasem ja zostawałam w domu sama z trójką chłopców, co nie było dla mnie problemem. W obie niedziele wybrałam się z moimi chłopcami na trening rugby. I muszę przyznać, że powoli zakochuję się w tym sporcie. Oglądaliśmy również Puchar Świata w rugby - półfinały - w telewizji.
Miałam jeden problem z najmłodszym chłopcem, który nie do końca przestrzegał zasad, o których bardzo dobrze wiedział, bo są one na porządku dziennym (0 xboxa, 0 komputera, okłamał nas kilka razy, parę razy złapałam go na tym, że wychodził z mojego pokoju). Wydaje mi się, że było to spowodowane tym, że myślał, iż ja nie będę go karać za to, bo nie jestem jego mamą. Jednak powtarzało się trzy dni z rzędu więc dostał karę na weekend - zero xboxa, zero tv, pomoc w niektórych obowiązkach domowych. Hostka powiedziała, że nie musi wiedzieć o karze, bo to ja byłam osobą, która ją zastępowała. Ale powiedziała mi, że dobrze postąpiłam, że dałam mu karę. Mieliśmy w niedzielę odstępstwo od niej - rugby w tv i film rodzinny. Wiem, że ona traktuje niedzielę jak dzień rodzinny więc chciałam zrobić to tak samo.
Teraz odpoczywam w domu. Robię wszystkie prace domowe na mój teaching assistant kurs, ponieważ w czwartek za tydzień mamy oddać cały dział, który właśnie skończyliśmy. Już prawie wszystko zrobiłam.
Z angielskiego muszę napisać wypracowanie, ale to zrobię w weekend.
Nie mam nic ciekawego w planach. Jutro wybieram się na miasto, do centrum handlowego. Muszę oddać spodnie w New Looku i przejść się do Bootsa i Superdrug. A w piątek jadę na kawę do koleżanki z kursów.
Uff skończyłam ten chaotyczny post. Mam nadzieję, że Wam się chociaż troszeczę przypadł do gustu.
Do następnego!
Pozdrawiam
Marta xx
P.S. Jeśli chcecie, żebym napisała na jakiś temat, który Was interesuje, napiszcie w komentarzu albo poprzez formularz kontaktowy.
P.S. Jeśli chcecie, żebym napisała na jakiś temat, który Was interesuje, napiszcie w komentarzu albo poprzez formularz kontaktowy.
niedziela, 11 października 2015
Jak wygląda mój tydzień - UPDATE
Dzisiaj opiszę Wam mniej więcej jak wygląda mój dzień pracy. Jako przykład wybrałam wtorek.
Przykładowy dzień - Wtorek
7:15-8:15 - stawić się ogarnięta w kuchni. Jem też wtedy śniadanie, sprawdzam czy chłopcy mają wszystko do szkoły - wychodzą o 7:40. Zaczynam ogarniać: kuchnię, salon, łazienkę i pokoje chłopców (zajmuje mi to ok. 30 minut).
8:15-8:50- czas dla mnie - robię makijaż, szykuję wszystko na kurs. Czasem pranie skończys się prać to je wywieszam.
9:21-9:32 - pociąg
10:00- 11:50 - zajęcia z języka angielskiego
11:59-12:10 - pociąg
12:15-13:35 - praca w szkole
13:45 - ogarniam to czego nie zdążyłam, potem czas wolny
16:00-19:30 - chłopcy w domu, prasowanie, przygotowywanie obiadu
19:30 - babysitting albo jestem wolna (ćwiczenia, prysznic, spotkanie ze znajomymi albo zostaje w domu)
Poniedziałek, czwartek i piątek wyglądają, tyle że wszystko jest na miejscu więc nie muszę dojeżdzać pociagiem - ale czasowo wygląda tak samo. Jedynie środa jest luźna - mam tylko obowiązki au pair i pracę w szkole. Dodatkowo chłopcy wracają wtedy do domu później ok. 17:45.
Po takim tygodniu nie mam sił i ochoty iść w piątek na imprezę. Pierwszą rzeczą jaką w piątek po pracy robię - prysznic, film/odcinek serialu na laptopie i spać! Mimo wszystko lubię być busy :)
Jeśli chodzi o weekend to czasem wpadnie babysitting w sobotę. Natomiast jeden z tych dwóch dni przeznaczam na leniuchowanie i odrabianie prac domowych. W drugi dzień spotykam się ze znajomymi, jakiś shopping, podróżowanie.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was za bardzo.
Miłego niedzielnego wieczoru! Następny post ukaże się w okolicach 26-28 października.
Całuję,
Marta xx
P.S. Kupiłam bilet na Święta do Polski - lecę ze Stansted do Poznania 21 grudnia. Jeszcze nie wiem kiedy powrót, ale pewnie 1-2 stycznia. Jeśli któreś z Was też leci w tym dniu z tego samego lotniska - proszę odezwij się do mnie.
Przykładowy dzień - Wtorek
7:15-8:15 - stawić się ogarnięta w kuchni. Jem też wtedy śniadanie, sprawdzam czy chłopcy mają wszystko do szkoły - wychodzą o 7:40. Zaczynam ogarniać: kuchnię, salon, łazienkę i pokoje chłopców (zajmuje mi to ok. 30 minut).
8:15-8:50- czas dla mnie - robię makijaż, szykuję wszystko na kurs. Czasem pranie skończys się prać to je wywieszam.
9:21-9:32 - pociąg
10:00- 11:50 - zajęcia z języka angielskiego
11:59-12:10 - pociąg
12:15-13:35 - praca w szkole
13:45 - ogarniam to czego nie zdążyłam, potem czas wolny
16:00-19:30 - chłopcy w domu, prasowanie, przygotowywanie obiadu
19:30 - babysitting albo jestem wolna (ćwiczenia, prysznic, spotkanie ze znajomymi albo zostaje w domu)
Poniedziałek, czwartek i piątek wyglądają, tyle że wszystko jest na miejscu więc nie muszę dojeżdzać pociagiem - ale czasowo wygląda tak samo. Jedynie środa jest luźna - mam tylko obowiązki au pair i pracę w szkole. Dodatkowo chłopcy wracają wtedy do domu później ok. 17:45.
Po takim tygodniu nie mam sił i ochoty iść w piątek na imprezę. Pierwszą rzeczą jaką w piątek po pracy robię - prysznic, film/odcinek serialu na laptopie i spać! Mimo wszystko lubię być busy :)
Jeśli chodzi o weekend to czasem wpadnie babysitting w sobotę. Natomiast jeden z tych dwóch dni przeznaczam na leniuchowanie i odrabianie prac domowych. W drugi dzień spotykam się ze znajomymi, jakiś shopping, podróżowanie.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was za bardzo.
Miłego niedzielnego wieczoru! Następny post ukaże się w okolicach 26-28 października.
Całuję,
Marta xx
P.S. Kupiłam bilet na Święta do Polski - lecę ze Stansted do Poznania 21 grudnia. Jeszcze nie wiem kiedy powrót, ale pewnie 1-2 stycznia. Jeśli któreś z Was też leci w tym dniu z tego samego lotniska - proszę odezwij się do mnie.
niedziela, 27 września 2015
Rok bycia au pair - moje wrażenia i plany
Zbierałam się do napisania tego postu już od około miesiąca i w końcu udało mi się go dokończyć.
28 sierpnia minął rok od kiedy postanowiłam wyjechać do UK jako au pair i jedno mogę powiedzieć na pewno - Nie żałuję decyzji o wyjeździe!
Ten rok nauczył mnie wielu rzeczy. Stałam się bardziej samodzielna. Potrafię sobie poradzić w krytycznych sytuacjach. Opieka nad dziećmi nauczyła mnie bycia odpowiedzialnym za drugiego człowieka. Stałam się bardziej otwartą osobą. Mogę przyznać, że moja nieśmiałość zmniejszyła się a samoocena poprawiła. Nauczyłam się także dystansu do ludzi, sytuacji oraz do samej siebie. Zaczęłam akceptować siebie w pewnym stopniu i staram się nie przejmować tym co inni o mnie mówią. Staram się zmienić na lepsze ale dla mnie, a nie dla innych. Nauczyłam się tego, że czasem trzeba iść na kompromis. Mogę powiedzieć, ze wiem teraz, iż bycie elastycznym nie zawsze znaczy wykorzystanie ludzi - ja trafiłam na świetną rodzinę, gdzie termin "bycie elastycznym" oznacza relację partnerską (oni też odpłacają mi tym samym, bądź dostaje dodatkowe pieniądze lub dzień wolny, ale wszystko jest za zgodą obu stron).
Przez ten rok dowiedziałam się wielu rzeczy o mnie, rozwinęły się cechy charakteru o których nie miałam pojęcia. Nie wspominając o języku angielskim, którym władam już bez problemu i którego poziom wzrasta z dnia na dzień. Poznałam dużo wspaniałych ludzi, w tym wielu przyjaciół, z którymi wciąż mam kontakt.
Co do mojej Host Family - lepiej trafić nie mogłam. Dla przypomnienia zajmuje się 3 chłopców w wieku - 9, 11 i 13 lat. Wszyscy traktują mnie jak członka rodziny. Szczerze to czuję się jak starsza siostra chłopców. Jestem tutaj szczęśliwa zarówno w domu (jako au pair) jak i w pracy (w szkole). Dlatego zostaje z moją rodzinką do końca lipca 2016. Potem jak znajdę pracę tutaj u mnie lub w okolicy, to będę również pracować dla nich.
Ten rok szykuje się bardzo intensywny dla mnie. We wtorki chodzę na darmowy roczny kurs angielskiego LEVEL 2 oraz będę zdawać matematykę według brytyjskich norm, również LEVEL 2. Od 1 października zaczynam kurs na Teaching Assistant (TA), który także trwa rok. Mam zamiar znaleźć pracę jako TA. Dodatkowo muszę wyrobić jeden cały dzień praktyk w szkole. Oprócz tego zaczynam dbać o siebie, ćwiczyć i zrzucić zbędne kilogramy, które mi przeszkadzają.Poza tym jestem nadal AU PAIR także będzie to bardzo busy (moje ulubione słówko) rok dla mnie.
Mam nadzieję, że wesprzecie mnie w tym roku. Jeśli macie jakieś pytania, bez wahania piszcie. Może Wam w czymś pomogę.
Mam zamiar pisać posty w weekendy - nie zamierzam odpuścić bloga. Następny post pojawi się 10/11 października, a potem już co tydzień.
Pozdrawiam,
Marta xx
P.S. Zapraszam także na INSTAGRAM.
28 sierpnia minął rok od kiedy postanowiłam wyjechać do UK jako au pair i jedno mogę powiedzieć na pewno - Nie żałuję decyzji o wyjeździe!
Ten rok nauczył mnie wielu rzeczy. Stałam się bardziej samodzielna. Potrafię sobie poradzić w krytycznych sytuacjach. Opieka nad dziećmi nauczyła mnie bycia odpowiedzialnym za drugiego człowieka. Stałam się bardziej otwartą osobą. Mogę przyznać, że moja nieśmiałość zmniejszyła się a samoocena poprawiła. Nauczyłam się także dystansu do ludzi, sytuacji oraz do samej siebie. Zaczęłam akceptować siebie w pewnym stopniu i staram się nie przejmować tym co inni o mnie mówią. Staram się zmienić na lepsze ale dla mnie, a nie dla innych. Nauczyłam się tego, że czasem trzeba iść na kompromis. Mogę powiedzieć, ze wiem teraz, iż bycie elastycznym nie zawsze znaczy wykorzystanie ludzi - ja trafiłam na świetną rodzinę, gdzie termin "bycie elastycznym" oznacza relację partnerską (oni też odpłacają mi tym samym, bądź dostaje dodatkowe pieniądze lub dzień wolny, ale wszystko jest za zgodą obu stron).
Przez ten rok dowiedziałam się wielu rzeczy o mnie, rozwinęły się cechy charakteru o których nie miałam pojęcia. Nie wspominając o języku angielskim, którym władam już bez problemu i którego poziom wzrasta z dnia na dzień. Poznałam dużo wspaniałych ludzi, w tym wielu przyjaciół, z którymi wciąż mam kontakt.
Co do mojej Host Family - lepiej trafić nie mogłam. Dla przypomnienia zajmuje się 3 chłopców w wieku - 9, 11 i 13 lat. Wszyscy traktują mnie jak członka rodziny. Szczerze to czuję się jak starsza siostra chłopców. Jestem tutaj szczęśliwa zarówno w domu (jako au pair) jak i w pracy (w szkole). Dlatego zostaje z moją rodzinką do końca lipca 2016. Potem jak znajdę pracę tutaj u mnie lub w okolicy, to będę również pracować dla nich.
Ten rok szykuje się bardzo intensywny dla mnie. We wtorki chodzę na darmowy roczny kurs angielskiego LEVEL 2 oraz będę zdawać matematykę według brytyjskich norm, również LEVEL 2. Od 1 października zaczynam kurs na Teaching Assistant (TA), który także trwa rok. Mam zamiar znaleźć pracę jako TA. Dodatkowo muszę wyrobić jeden cały dzień praktyk w szkole. Oprócz tego zaczynam dbać o siebie, ćwiczyć i zrzucić zbędne kilogramy, które mi przeszkadzają.Poza tym jestem nadal AU PAIR także będzie to bardzo busy (moje ulubione słówko) rok dla mnie.
Mam nadzieję, że wesprzecie mnie w tym roku. Jeśli macie jakieś pytania, bez wahania piszcie. Może Wam w czymś pomogę.
Mam zamiar pisać posty w weekendy - nie zamierzam odpuścić bloga. Następny post pojawi się 10/11 października, a potem już co tydzień.
Pozdrawiam,
Marta xx
P.S. Zapraszam także na INSTAGRAM.
środa, 5 sierpnia 2015
USA? - czyli moje wielkie marzenie
Od pewnego czasu ponownie zaczęłam myśleć o wyjeździe do USA. Oglądając zdjęcia koleżanek oraz czytając blogi dziewczyn, które tam są przypomniało mi się o moim małym marzeniu.
Przed wyjazdem do UK pierwszy moim celem było bycie au pair w USA. Jednak za namową kilku osób i nie do końca pewna czy sobie poradzę w obcym kraju tak daleko wybrałam Anglię. I tak mi się spodobało, że zostaje z moją host family na drugi rok.
Oczywiście ja - osoba za bardzo myśląca - widzi dużo znaków zapytania. O czym napiszę w dalszej części posta.
Wstępnie postanowiłam, że zostaje z moją HF do końca lipca 2016. W międzyczasie będę robić kurs Teaching Assistant i szukać pracy w Wielkiej Brytanii jako TA. Jeśli nic nie znajdę, to muszę mieć jakiś plan zapasowy i tutaj pojawia się moje odwieczne marzenie Au Pair w USA. Jest jeszcze opcja - powrót do Polski (nie chcę wracać!).
Pewnie ludzie w moim najbliższym otoczeniu będą mi mówić, że to nie jest dobry pomysł, że powinnam się ustatkować, znaleźć pracę, itd. Wiem, że z jednej strony mają rację. Ale z drugiej to jest moje marzenie. Jest jeszcze jedna rzecz o czym kiedyś w poście Wam opowiem.
Wyjazdy typu au pair dają duże możliwości za dużo mniejsze niż normalnie pieniądze zwiedzić kawałek świata - jeśli lubisz dzieci i masz doświadczenie i zdolności do opieki nad nimi to ten program jest dla Ciebie stworzony.
Drugi problem mój wiek - za rok będę w listopadzie będę miała 25 lat ( i mało i dużo ). Czyli jakbym wróciła po roku to już 26 a jak po dwóch to 27 (od razu 2 lata chciałabym zostać xD)
Jeśli jest osoba wśród czytelników, która planuje wyjazd w podobnym terminie - wrzesień/październik/listopad 2016 niech do mnie napiszę - zawsze raźniej. Może któraś ma takie same "problemy" jak ja.
Dostałam już katalog z APiA i e-mail z Prowork co i jak. Dzwonili też do mnie z CulturalCare. Jeśli któraś z Was jest na terenie UK to nie ma problemu iść na spotkanie np. w Londynie jak będzie organizować brytyjska filia CC. Zamierzam się wybrać, ale dopiero jakoś kwiecień/maj.
Niedługo minie rok kiedy postanowiłam zostać au pair w UK - nie mogę w to uwierzyć! Czas tak szybko leci. Jestem w Polsce teraz na "wakacjach". 23 sierpnia lecę z Poznania na Stansted - także jak ktoś też leci tym samym lotem to zapraszam do odezwania się do mnie :)
Pozdrawiam
Marta x
P.S. Tak jak zima zaskakuje kierowców - tak lato zaskoczyło mnie! :D
Przed wyjazdem do UK pierwszy moim celem było bycie au pair w USA. Jednak za namową kilku osób i nie do końca pewna czy sobie poradzę w obcym kraju tak daleko wybrałam Anglię. I tak mi się spodobało, że zostaje z moją host family na drugi rok.
Oczywiście ja - osoba za bardzo myśląca - widzi dużo znaków zapytania. O czym napiszę w dalszej części posta.
Wstępnie postanowiłam, że zostaje z moją HF do końca lipca 2016. W międzyczasie będę robić kurs Teaching Assistant i szukać pracy w Wielkiej Brytanii jako TA. Jeśli nic nie znajdę, to muszę mieć jakiś plan zapasowy i tutaj pojawia się moje odwieczne marzenie Au Pair w USA. Jest jeszcze opcja - powrót do Polski (nie chcę wracać!).
Pewnie ludzie w moim najbliższym otoczeniu będą mi mówić, że to nie jest dobry pomysł, że powinnam się ustatkować, znaleźć pracę, itd. Wiem, że z jednej strony mają rację. Ale z drugiej to jest moje marzenie. Jest jeszcze jedna rzecz o czym kiedyś w poście Wam opowiem.
Wyjazdy typu au pair dają duże możliwości za dużo mniejsze niż normalnie pieniądze zwiedzić kawałek świata - jeśli lubisz dzieci i masz doświadczenie i zdolności do opieki nad nimi to ten program jest dla Ciebie stworzony.
Drugi problem mój wiek - za rok będę w listopadzie będę miała 25 lat ( i mało i dużo ). Czyli jakbym wróciła po roku to już 26 a jak po dwóch to 27 (od razu 2 lata chciałabym zostać xD)
Jeśli jest osoba wśród czytelników, która planuje wyjazd w podobnym terminie - wrzesień/październik/listopad 2016 niech do mnie napiszę - zawsze raźniej. Może któraś ma takie same "problemy" jak ja.
Dostałam już katalog z APiA i e-mail z Prowork co i jak. Dzwonili też do mnie z CulturalCare. Jeśli któraś z Was jest na terenie UK to nie ma problemu iść na spotkanie np. w Londynie jak będzie organizować brytyjska filia CC. Zamierzam się wybrać, ale dopiero jakoś kwiecień/maj.
Niedługo minie rok kiedy postanowiłam zostać au pair w UK - nie mogę w to uwierzyć! Czas tak szybko leci. Jestem w Polsce teraz na "wakacjach". 23 sierpnia lecę z Poznania na Stansted - także jak ktoś też leci tym samym lotem to zapraszam do odezwania się do mnie :)
Pozdrawiam
Marta x
P.S. Tak jak zima zaskakuje kierowców - tak lato zaskoczyło mnie! :D
niedziela, 19 lipca 2015
Wakacje - co u mnie słychać
Moje dzieciaki - dwójka z nich, 3 lipca oficjalnie rozpoczęli wakacje. Pewnie większość au pair mysli, że więcej pracy mnie czeka. Niekoniecznie. Otóż chłopcy S. i D. pojechali poniedziałek 6/07 na Teneryfę i wrócili w czwartek 16/07. W domu był tylko host, najstarszy Z. i ja. Od poniedziałku S. i D. zaczynają Sailing Course, więc nie będzie ich w ciągu dnia w domu. Z. wyleciał wczoraj już do Irlandii.
W sobotę 25 lipca cała rodzinka wyjeżdża do Irlandii więc w weekend będę sama - już mamy plany z dziewczynami. Host wraca w poniedziałek wieczorem i potem wylatuje do Irlandii ponownie w ten sam dzień kiedy ja mam samolot do Polski.
W piatek 26 czerwca pisałam egzamin wstępny na kurs z matematyki i angielskiego (Literacy). Były to testy ABCD z jedną poprawną odpowiedzią.
Zdałam je i od 1 października zaczynam Teaching Assistant Course! Jestem bardzo podekscytowana! Nie mogę się doczekać. Praktyki będę odrabiać w szkole, w której pracuję z najmłodszymi dzieciakami - 4-5 lat :)
Już niedługo będę w Polsce. Spędzę tam 3 tygodnie i do UK wracam 23/08. Jeśli któraś z Was tego dnia też leci do UK z Poznania niech się do mnie odezwie - zawsze raźniej z kimś lecieć.
Został mi tydzień pracy w szkole oraz tydzień pracy jako au pair. Ponownie zaczym pracować za 6 tygodni.
Pogoda w Anglii trochę nas zaskakuje, przynajmniej w moim regionie. Wczoraj tak sobie spaliłam ramiona, że nie mogłam spać tak mnie piekły. Mam nadzieję, że ta noc będzie lepsza.
Postaram się napisać następny post w ciągu tygodnia, żeby pojawił się w piątek. Pod koniec sierpnia pojawi się post pt. "Rok bycia au pair w UK" - z mojego pukntu widzenia. Prawdopodobnie wtedy też pojawiać się będą posty dotyczące Wielkiej Brytanii.
A Wy jak spędzacie wakacje?
Pozdrawiam
Marta x
W sobotę 25 lipca cała rodzinka wyjeżdża do Irlandii więc w weekend będę sama - już mamy plany z dziewczynami. Host wraca w poniedziałek wieczorem i potem wylatuje do Irlandii ponownie w ten sam dzień kiedy ja mam samolot do Polski.
W piatek 26 czerwca pisałam egzamin wstępny na kurs z matematyki i angielskiego (Literacy). Były to testy ABCD z jedną poprawną odpowiedzią.
Zdałam je i od 1 października zaczynam Teaching Assistant Course! Jestem bardzo podekscytowana! Nie mogę się doczekać. Praktyki będę odrabiać w szkole, w której pracuję z najmłodszymi dzieciakami - 4-5 lat :)
Już niedługo będę w Polsce. Spędzę tam 3 tygodnie i do UK wracam 23/08. Jeśli któraś z Was tego dnia też leci do UK z Poznania niech się do mnie odezwie - zawsze raźniej z kimś lecieć.
Został mi tydzień pracy w szkole oraz tydzień pracy jako au pair. Ponownie zaczym pracować za 6 tygodni.
Pogoda w Anglii trochę nas zaskakuje, przynajmniej w moim regionie. Wczoraj tak sobie spaliłam ramiona, że nie mogłam spać tak mnie piekły. Mam nadzieję, że ta noc będzie lepsza.
Postaram się napisać następny post w ciągu tygodnia, żeby pojawił się w piątek. Pod koniec sierpnia pojawi się post pt. "Rok bycia au pair w UK" - z mojego pukntu widzenia. Prawdopodobnie wtedy też pojawiać się będą posty dotyczące Wielkiej Brytanii.
A Wy jak spędzacie wakacje?
Pozdrawiam
Marta x
niedziela, 21 czerwca 2015
Olly Murs - Never Been Better Tour 2015
Na początku chciałam przeprosić za opóźnienie. Zdarzyło się coś szczególnego (albo i nie) w tym tygodniu o czym poinformuję Was w następnym poście.
Także przechodzimy to tytułu posta.
3 maja 2015 na o2 Arena odbył się koncert Olly'ego Mursa promujący nową płytę "Never been better". Oprócz piosenek z nowej płyty, które bardzo pokochałam, zaśpiewał także wszystkie swoje hity z całego swojego płytowego dorobku.
Co mogę powiedzieć po koncercie? Olly jest świetnym showmanem. Kontakt z publicznością, zapowiedzi piosenek, jego przemowy do nas - po prostu cudo. Jestem pod wrażeniem jego głosu na żywo, ruchów tanecznych, doboru i kolejności piosenek. Majsterszyk. Nie byłam do końca przekonana czy będzie to warte zobaczenia, ale na prawdę Olly potrafi zaskakiwać! Oczywiście na plus.
Informacja dodatkowa - był to prezent gwiazdkowy! (Grudzień 2014) od moich hostów.
Wiem, że trochę krótki ten wpis. Postaram się, aby następne były dłuższe.
I to tyle jeśli chodzi o ważniejsze wydarzenia w moim życiu, które trzeba było nadrobić. Teraz będą posty na bieżąco. Zapraszam do zaglądania, obserwowania, komentowania, etc.
Pozdrawiam
Marta x
sobota, 13 czerwca 2015
London Fashion Weekend 2015

Drugie z wydarzeń miało miejsce 28 lutego 2015 roku w Londynie w Somerset House - London Fahion Weekend (nie mylić z London Fashion Week). Nie było to tak duże wydarzenie jak BFA, ale mimo wszystko na pewno tam wrócę. Wybrałam się tam ponownie z Camillą, ale tym razem dołączyła do nas Johanna.
Następny LFWend jest 24-27 września 2015. GOLD TICKET kosztuje 60 funtów. W cenie są dwa pokazy: trend i projektant, tote bag - goody bag, wykłady, dostęp do zakupów ciuchów projektantów (czasem są jakieś zniżki).
We wrześniu następuje też zmiana miejsca z Somerset House na Saatchi Gallery.
To nie było może takie szykowne wydarzenie jak London Fashion Week ale mimo wszystko było interesująco. Oba pokazy bardzo mi się podobały.
Pokaz Trend był podzielony na 4 części:
1) Hyper Florals - kolekcja pełna wzorów w kwiaty, począwszy od sukni do kostek a kończąc na strojach dwuczęściowych. Wzorowana kolekcjami takich projektantów jak: Marni, Christopher Kane czy Peter Pilotto (zostało oficjalnie potwierdzone, iż ów projektant będzie jedną z gwiazd wrześniowego London Fashion Weekend)
2) Shimmer and Shine - w tym sezonie króluje brokat,metaliczne kolory. Stroje wzorowane na takich projektantach jak Alexander Wang czy Isabel Marant. Migocące pastele I cekiny, to trendy które muszą znaleźć się w naszej szafie.
3) Make It Monochrome - nic nie przebije czerni i bieli. Kombinacja kolorów, która nigdy nie zawiedzie. Alexander Wang i 3.1 Phillip Lim uczynili silnym przemawiającym argumentem monochromatyczność, z nadrukami graficznymi, paskami. Najlepsza rada: nieważne ile tego, idź na całość - od stóp do głowy plus dodatki!
4) That Seventies Show - bogactwo zamszu, frędzle czy koronki są dowodem na to, że lata 70te wracaja!
Pokaz Designer był pokazem kolekcji Halston Heritage - jest to amerykańska marka. Kolekcja ta była hołdem dla założyciela. Stroje były inspirowane wczesnymi latami 70tymi - organiczne wzory, paski. Pokaz był zachwycający. Przedstawiono modę z USA sprzed kilkudziesięciu lat.
Dodatkowo tak jak wspomniałam wcześniej właściciele biletów GOLD i SILVER dostawali goody bag, która wyglądała tak:
Oprócz pokazów można było zwiedzić Somerset House, które wypełnione było butikami projektantów. Można było po okazyjnych cenach nabyć ubrania, dodatki, biżuterię, itp.
Dodatkowo tak jak wspomniałam wcześniej właściciele biletów GOLD i SILVER dostawali goody bag, która wyglądała tak:
Zawierała m.in.: lakier do paznokci marki ESSIE, chusteczki oczyszczające GARNIER, gazetę FASHION, jakieś przekąski, program dnia, maskarę MAYBELLINE.
Na koniec zdjęcie moje i Camilli na tle logo London Fashion Weekend.
Pozdrawiam,
Marta x
poniedziałek, 8 czerwca 2015
British Fashion Awards 2014
W dziesiejszym poście (i dwóch następnych) cofniemy się trochę w czasie, będzie to pierwsza z 3 części. Od początku mojego pobytu w UK brałam udział w dwóch wydarzeniach związanych z modą - British Fashion Awards 2014 i London Fashion Weekend 2015 oraz w jednym koncercie - Olly Murs.
Pierwsze z nich BFA odbyło się 1 grudnia 2014 roku w Londynie w English National Opera. Jest to coroczne wydarzenie modowe, podczas którego wręczane są nagrody różnych kategoriach, np. Modelka Roku, Projektant Roku, itp.
Było fajnie, cała gala była prowadzona bardzo zabawnie, a jednocześnie taktownie. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam, i to szczerze mówiąc za małe pieniądze. Tyle najzakomitszych osób związanych ze światem mody i nie tylko jeszcze tak blisko nie widziałam :)
Dziekuję Ci Camilla za pomysł z wybraniem się na ten event! xx
Można było zobaczyć wiele gwiazd. Pojawili się m.in.: Victoria i David Beckham, Cara Delevingne, Naomi Campbell, Lewis Hamilton, Harry Styles, Anna Wintour, Rihanna, Emma Watson, itp. Także sama śmietanka towarzyska.
Bilet kosztował mnie "tylko" 30 funtów. Dostaliśmy również BFA Goody Bags - na każdym siedzeniu była wielka torba różnych rzeczy: mascara MAC, lakier do paznokci MAC, próbki 5 perfum dosyć drogiej marki, odżywka i szampon LABEL.M, i przekąski: woda, popcorn, cola light.
Na 100% wybieram się w tym roku, więc jeśli ktoś chce dołączyć, proszę skontaktować się ze mną - możemy razem się wybrać.
British Fashion Awards 2015 odbędzie 23 listopada 2015. Cena biletu 40 funtów + VAT (troszkę zdrożał) - WHITE TICKET PACKAGE.
Poniżej zamieszczam zdjęcie mojego outfitu - wszystko zostało zakupione na stronie ASOS (moje uzależenienie...).
A tutaj ja - robione kalkulatorem (przepraszam za wszelki uszczerbek na zdrowiu psychicznym).
W następnym poście London Fashion Weekend - spodziewajcie się go czwartek/piątek.
Pozdrawiam,
Marta x
P.S. 1. Chciałybyście/Chcielibyście, żebym napisała post coś w stylu Glossybox Unboxing (pokazać Wam jakie produkty dostaję co miesiąc w pudełku Glossybox)?
P.S.2. W razie jakichkolwiek pytań - śmiało piszcie do mnie.
niedziela, 31 maja 2015
Half term / Nowa Ja

Dla mnie half term wygląda zawsze inaczej niż normalnie. Tym razem byłam z chłopcami tak jak zawsze 5 godzin dziennie (czasem więcej - ale to była już tylko moja dobra wola). Każdego dnia chodziliśmy pograć w tenisa, graliśmy w gry planszowe, rozmawialiśmy. Jak zawsze, także wypad do parku znalazł się na naszej liście TO DO. W czwartek wpadła do nas poprzednia au pair na godzinkę, dosłownie na godzinkę. Poza tym nic nadzwyczajnego się nie działo.
Nie mogę uwierzyć, że jeszcze niecałe dwa miesiące i będzie koniec roku. Jadę do Polski na "wakacje" od 31 lipca do 23 sierpnia.
Prawdziwie letnia pogoda ma zawitać w tym tygodniu do Anglii - termometry mogą wskazać nawet do 30 stopni :) Summer! Oh Summer!
Jutro poniedziałek, czyli powrót do normalności, dla mnie dosć intensywny dzień. Od 7:15 pracuje i dopiero trochę czasu dla siebie mam ok. 14-14:30. Od 9:30-11:40 mam wolontariat a od 11:45-13:15 pracę w szkole. Potem jak wrócę to muszę ogarnąć to czego nie ogarnę rano. A ok. 16:30 wraca mój najstarszy. Kończę o 19:30 i pewnie o jakiejś 21:00 pójdę do łóżka. jak to zawsze w poniedziałki.
Planuje także wysłać pierwszy list/kartkę do Polski i jestem niezmiernie poddenerwowana, że nie dojdzie... Ale to cała Ja!
Zaczynam też od poniedziałku na poważnie nowy program treningowy - Charlotte Crosby 3 minutes Belly Blitz (hit w UK). Zobaczymy czy coś da. Mam zamiar ćwiczyć go 4 dni w tygodniu i jeden dzień w weekend. Także trzymajcie kciuki - mam dużo do zrzucenia. Ale wierzę w to, że uda mi się - razem z zdrowym żywieniem i ćwiczeniami. Dodatkowo mam zamiar robić brzuszki i skłony a także 2-3 razy w tygodniu ćwiczenia Cardio 15 min. Przede wszystkim dużo ruchu i nie podjadać. Jeśli chcecie usłyszeć o rezultatach czy mojej historii z otyłością/nadwagą dajcie znać w komentarzach. Myślę, że i tak napiszę taki post, ale chciałabym wiedzieć czy Was to interesuje :)
Mam nadzieję, że Wam również half term minął w miarę spokojnie! Co tam u Was słychać? Chętnie się dowiem.
Pozdrawiam
Marta x
niedziela, 24 maja 2015
Wracam na bloga! :)
Właśnie zorientowałam się, że dawno nie było nowego wpisu. Także oto i jest. Przygotowywuje powrót na bloga, zrobiłam już spis tematów o jakich chciałabym pisać. Jeśli macie jakieś konkretne kwestie, o których chcielibyście się dowiedzieć - śmiało piszcie w komentarzach.
Co u mnie słychać?
Otóż jakiś miesiąc temu zaczął się etap, który moi nazywają "SUMMER", czyli lekko zmodyfikowany czas pracy i dużo zajęć dodatkowych na dworze. Moi chłopcy zaczęli krykiet - kolejny sport, na prawdę jestem zaskoczona ilością zajęć sportowych u mojej rodziny.
Postanowiłam przedłużyć pobyt z nimi do końca lipca 2016. W międzyczasie, w październiku, zaczynam kurs - Teaching Assistant, który kończy się w połowie czerwca 2016. Od Nowego Roku będę już rozglądać się za pracą u mnie w mieście, w Londynie oraz w Brighton.
Dołączyłam również do Friends of the PTA, czyli Parents, Teachers Association, organizacji działającej przy szkole, w której pracuje. Już pomagałam im przy organizacji Grandparents Day, który odbył się w piątek.
Zakupiłam również bilety do domu na wakacje i na powrót tutaj. Wylatuje ze Stansted 31 lipca a wracam 23 sierpnia.
Zamierzam pisać posty minimum 1 w tygodniu, może czasem będą częściej. Pojawią się zdjęcia. Będę pisać nie tylko o byciu au pair, bo nie zawsze dzieje się coś ciekawego. Jeśli macie jakieś sugestie co do postów, tak jak pisałam wcześniej - dajcie mi znać w komentarzach.
Pozdrawiam,
Marta x
piątek, 20 marca 2015
200 days i plany na przyszłość
W poniedziałek minęło 200 dni od kiedy jest tutaj w Wielkiej Brytanii. Postanowiłam napisać dla Was post o moich planach na przyszłość. Kontrakt z rodzinką kończy mi się pod koniec lipca jednak już teraz mogę Wam przekazać, że przedłużam swój pobyt u wspaniałej rodzinki T. :) Jestem tutaj na prawdę szczęśliwa. Rodzina jest przecudowna. Chłopców nie da się nie kochać! No i oczywiście nie mogę zapomnieć o Whiskey Cat - czasem mi się wydaje, że to jest kolejne dziecko rodziny - który dzielnie dotrzymuje mi towarzystwa w domu! Poznałam tutaj mnóstwo wspaniałych ludzi, niektórych mogę nazwać nawet przyjaciółmi. W mieście mogę znaleźć wszystko czego potrzebuję, jest położone w bardzo dobrej lokalizacji.
Mam tutaj świetne warunki. Hostka rozwiazuje wszystko tak aby było też dobrze dla mnie. Jest bardzo fair wobec mnie - np. pracuję więcej to zawsze mi zapłaci za to. Ponadto potrzebowałaby tylko au pair do wakacji 2016.
Postanowiłam, że będę szukać pracy tutaj u mnie w Tunbridge Wells jako Teaching Assistant w szkole. Byłoby to dla mnie bardzo wygodne. Moja Hostka będzie potrzebować po wakacjach 2016 kogoś kto by przychodził do domu i ogarniał go trochę i był z dwójką chłopców od 4:30pm-6:30pm. Już zaoferowała mi to, jeśli będę kończyć wcześniej pracę.
Od października idę na kurs - Teaching Assistant, który kończy się dopiero w połowie czerwca 2016.
Kolejny news - zaczęłam w poniedziałek mój wolontariat w szkole, w której pracuje jako MDS. Zostałam odelegowana do wspaniałej grupy dzieci - Reception, czyli dzieciaki w wieku 4-5 lat :) Są takie słodkie, a plusem jest to, że mnie znają, więc nie jestem nikim obcym dla nich. Wolontariat będę miała w poniedziałki i chyba jeszcze zdecyduje się na piątki bo mam zawsze luźniejsze rano.
I ostatnia uwaga - jeszcze tylko 15 dni i ponownie będę w Polsce! :)
Pozdrawiam,
Marta x
Mam tutaj świetne warunki. Hostka rozwiazuje wszystko tak aby było też dobrze dla mnie. Jest bardzo fair wobec mnie - np. pracuję więcej to zawsze mi zapłaci za to. Ponadto potrzebowałaby tylko au pair do wakacji 2016.
Postanowiłam, że będę szukać pracy tutaj u mnie w Tunbridge Wells jako Teaching Assistant w szkole. Byłoby to dla mnie bardzo wygodne. Moja Hostka będzie potrzebować po wakacjach 2016 kogoś kto by przychodził do domu i ogarniał go trochę i był z dwójką chłopców od 4:30pm-6:30pm. Już zaoferowała mi to, jeśli będę kończyć wcześniej pracę.
Od października idę na kurs - Teaching Assistant, który kończy się dopiero w połowie czerwca 2016.
Kolejny news - zaczęłam w poniedziałek mój wolontariat w szkole, w której pracuje jako MDS. Zostałam odelegowana do wspaniałej grupy dzieci - Reception, czyli dzieciaki w wieku 4-5 lat :) Są takie słodkie, a plusem jest to, że mnie znają, więc nie jestem nikim obcym dla nich. Wolontariat będę miała w poniedziałki i chyba jeszcze zdecyduje się na piątki bo mam zawsze luźniejsze rano.
I ostatnia uwaga - jeszcze tylko 15 dni i ponownie będę w Polsce! :)
Pozdrawiam,
Marta x
niedziela, 22 lutego 2015
Half term
HALF TERM!
Szybko minął, już jutro wszystko wraca do normalności.
Jak spędziłam half term? Moja rodzinka wyjechała do Francji na narty na tydzień, także miałam tydzień wolnego, zarówno jako au pair a także w szkole.
W niedzielę (15.02) przyleciała do mnie siostra razem ze swoją przyjaciółką. Poniedziałek spędziłyśmy u mnie w mieście. Taki luźny dzień. Następnego dnia najważniejsza atrakcja dla dziewczyn "Primark" w Londynie! Zobaczyłyśmy London Eye, Big Bena. Buckingham Palace, oraz najważniejsze miejsce czyli Oxford Street. Straciłyśmy fortunę... Jednak zadowolone i zmęczone wieczorkiem wróciłyśmy do domu, by w środę wybrać się na wybrzeże do Brighton - Brighton Pier i jeszcze małe zakupy. W czwartek niestety już wracały do Polski, ale i tak jak same mówiły bardzo spodobało im się tutaj więc pewnie jeszcze nie raz mnie odwiedzą.
A dzisiaj już niedziela. Jutro wszystko będzie jak dawniej. Znowu trzeba wejść w rutynę ;)
Jakoś trzeba przeżyć te następne 5 dni, bo w sobotę kolejna wielka impreza do zaliczenia - London Fashion Weekend! Yupi już nie mogę się doczekać. Przygotuję w następną niedzielę relację z tego wydarzenia.
Czas tutaj ucieka tak szybko. Jeszcze niedawno byłam w Polsce na Boże Narodzenie a już za 41 dni będę znowu w Polandii! :) Wylatuje 4 kwietnia ze Stansted do Poznania a wracam 14 kwietnia - tą samą trasą. Jeśli któraś z Was też się wybiera w tym terminie dajcie znać :)
A jak Wy spędziłyście Wasz half term?
Pozdrawiam,
Marta xx
Szybko minął, już jutro wszystko wraca do normalności.
Jak spędziłam half term? Moja rodzinka wyjechała do Francji na narty na tydzień, także miałam tydzień wolnego, zarówno jako au pair a także w szkole.
W niedzielę (15.02) przyleciała do mnie siostra razem ze swoją przyjaciółką. Poniedziałek spędziłyśmy u mnie w mieście. Taki luźny dzień. Następnego dnia najważniejsza atrakcja dla dziewczyn "Primark" w Londynie! Zobaczyłyśmy London Eye, Big Bena. Buckingham Palace, oraz najważniejsze miejsce czyli Oxford Street. Straciłyśmy fortunę... Jednak zadowolone i zmęczone wieczorkiem wróciłyśmy do domu, by w środę wybrać się na wybrzeże do Brighton - Brighton Pier i jeszcze małe zakupy. W czwartek niestety już wracały do Polski, ale i tak jak same mówiły bardzo spodobało im się tutaj więc pewnie jeszcze nie raz mnie odwiedzą.
A dzisiaj już niedziela. Jutro wszystko będzie jak dawniej. Znowu trzeba wejść w rutynę ;)
Jakoś trzeba przeżyć te następne 5 dni, bo w sobotę kolejna wielka impreza do zaliczenia - London Fashion Weekend! Yupi już nie mogę się doczekać. Przygotuję w następną niedzielę relację z tego wydarzenia.
Czas tutaj ucieka tak szybko. Jeszcze niedawno byłam w Polsce na Boże Narodzenie a już za 41 dni będę znowu w Polandii! :) Wylatuje 4 kwietnia ze Stansted do Poznania a wracam 14 kwietnia - tą samą trasą. Jeśli któraś z Was też się wybiera w tym terminie dajcie znać :)
A jak Wy spędziłyście Wasz half term?
Pozdrawiam,
Marta xx
niedziela, 25 stycznia 2015
Praca
Oprócz bycia au pair pracuję dodatkowo 1,5h dziennie w szkole postawowej jako Midday Meal Supervisor (MDS).
Pracę tą zaproponowała mi hostka, bo poprzednia au pair też tam pracowała. Była au pair szepnęła swojej szefowej o mnie kilka słów. Ja jak przyjechałam to wybrałam się na rozmowę kwalifikacyjną.
Na miejscu okazało się, że moje referencje, które wcześniej dostarczyła im moja hostka są świetne i że mogę zacząć od razu. Jednak był problem, bo nie miałam konta w banku ani NIN.
To pierwsze okazało się łatwe do załatwienia - 10 minut i już! Natomiast na NIN musiałam czekać łacznie ok.1,5 miesiąca (2 tygodnie na spotkanie i chyba jakoś 3 tygodnie czekałam na sam NIN).
Do moich obowiązków jako MDS należy przygotowanie sali do lunchu - ułożenie kubeczków, uszykowanie dzbanków z wodą. Ja zajmuje się tzw. reception, czyli najmłodszymi 4-5 lat. Pomagam im jak potrzebują np. żeby im coś pokroić. Po zjedzonym posiłku na kilka tur zaprowadzam ich pod klasę gdzie mają swoje płaszcze i pilnuje żeby wszyscy ubrali je, ewentualnie czekam aż skorzystają z toalety, wezmą swoje zabawki.
Jak już wszyscy są na boisku, moim zadaniem jest pilnowanie ich. W razie problemów podchodzą do mnie i mówią co się stało a ja muszę zareagować.
Nie dostaję dużo, ale to zawsze dodatkowe pieniądze i doświadczenie. Plusem jest to, że zawsze dostaję tyle samo pieniędzy co miesiąc - nie ważne, że np. jest tydzień wolnego, zawsze dostaję tyle samo.
Myślę nad zapisaniem się na kurs Teaching Assistant i znalezieniem pracy w tej dziedzinie. Jeżeli dostanę taką pracę bądź inną ale w tym mieście, i będę kończyć o 3:30pm-4:00pm to hostka zaproponowała mi też pracę u niej. Przez 2 h dziennie pomogałabym ogarnąć dom, przypilnować chłopców oraz przygotowanie obiadu, czyli to co normalnie robię teraz. Dla mnie jest to świetna opcja! :)
Pozdrawiam
Marta xx
Pracę tą zaproponowała mi hostka, bo poprzednia au pair też tam pracowała. Była au pair szepnęła swojej szefowej o mnie kilka słów. Ja jak przyjechałam to wybrałam się na rozmowę kwalifikacyjną.
Na miejscu okazało się, że moje referencje, które wcześniej dostarczyła im moja hostka są świetne i że mogę zacząć od razu. Jednak był problem, bo nie miałam konta w banku ani NIN.
To pierwsze okazało się łatwe do załatwienia - 10 minut i już! Natomiast na NIN musiałam czekać łacznie ok.1,5 miesiąca (2 tygodnie na spotkanie i chyba jakoś 3 tygodnie czekałam na sam NIN).
Do moich obowiązków jako MDS należy przygotowanie sali do lunchu - ułożenie kubeczków, uszykowanie dzbanków z wodą. Ja zajmuje się tzw. reception, czyli najmłodszymi 4-5 lat. Pomagam im jak potrzebują np. żeby im coś pokroić. Po zjedzonym posiłku na kilka tur zaprowadzam ich pod klasę gdzie mają swoje płaszcze i pilnuje żeby wszyscy ubrali je, ewentualnie czekam aż skorzystają z toalety, wezmą swoje zabawki.
Jak już wszyscy są na boisku, moim zadaniem jest pilnowanie ich. W razie problemów podchodzą do mnie i mówią co się stało a ja muszę zareagować.
Nie dostaję dużo, ale to zawsze dodatkowe pieniądze i doświadczenie. Plusem jest to, że zawsze dostaję tyle samo pieniędzy co miesiąc - nie ważne, że np. jest tydzień wolnego, zawsze dostaję tyle samo.
Myślę nad zapisaniem się na kurs Teaching Assistant i znalezieniem pracy w tej dziedzinie. Jeżeli dostanę taką pracę bądź inną ale w tym mieście, i będę kończyć o 3:30pm-4:00pm to hostka zaproponowała mi też pracę u niej. Przez 2 h dziennie pomogałabym ogarnąć dom, przypilnować chłopców oraz przygotowanie obiadu, czyli to co normalnie robię teraz. Dla mnie jest to świetna opcja! :)
Pozdrawiam
Marta xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)